Prawdziwy czas doświadczeń na Podbeskidzie przyszedł w roku 1727, kiedy to po ostrym początku zimy styczeń i luty był ciepły jak w lecie. Pola zazieleniły się, a drzewa zaczęły puszczać pąki. Chłopi widząc, iż rośliny nie na żarty biorą się do życia, wyszli na pola i je zaorali. Pani zima przypomniała sobie, że nie wykonała planu i skuła lodem całą okolicę. Głód był straszny. Mendel słomy można było kupić za 6 złotych. Zdesperowani ludzie „ stodoły dla bydła z snopków obdzierali”. Po ciężkich mrozach przyszła jednodniowa poprawa, a następnie przez „pięć dni ustawicznie padał śnieg”, odbierając ludziom resztkę nadziei.
Aby temu zaradzić Franciszek Wielopolski wraz z małżonką zlitował „się nad biedą ludzką” zamówili uroczystą Mszę św. w kościele Przemienienia Pańskiego. Ze szczególną - czysto ziemską dbałością - przygotowali odpowiednią oprawę. I tak „ na msze świętą śpiewaną złotych 3” wypłacili, tyleż samo na muzykę. Wynajęli pięciu ubogich - po złotym na głowę - „ aby się tam przy tej mszy świętej spowiadali i komunikowali poszcząc cały dzień”. Dodatkowo 3 złote rozmieniono na drobne i rozdano na jałmużnę żebrakom. 24 kwietnia odprawiono wielkie nabożeństwo, które uświetnił kazaniem ks.Stanisław Sienieński prałat z Wilkowic słynący z „wielkiej mądrości i wymowy”. Kiedy Msza dobiegła końca, chmury poczęły się rozstępować „cudownie wyjaśniało niebo i słońce ciepłe zaświeciło się, że śnieg tajał i ciepło się pokazało z ucieszeniem ludzi wszystkich”...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz