poniedziałek, 15 kwietnia 2013
Czary mary
Procesy o czary zawsze budziły spore emocje. Ten ponury zabobon dotarł na ziemie polskie dość późno. Jeszcze w XVI wieku rzadko kiedy sądy polskie rozpatrywały sprawy o szkodzie za pomocą czarów.
Natomiast pierwsza połowa XVII stulecia, to największy rozkwit walki z siłami nieczystymi. Na próżno król i biskupi wydawali edykty (1672, 1713) zabraniające prowadzenia tego typu procesów. Dopiero ustawa z 1776 roku położyła kres tym praktykom.
Największy polski badacz zjawiska „polowania na czarownice Bohdan Baranowski szacuje, iż w naszym kraju odbyło się około 10.000 takich rozpraw. Ile z nich zakończyło się wyrokiem gardłowym, nikt z powodu niedbałych protokołów nie jest w stanie stwierdzić. Rozwój tego zjawiska można tłumaczyć trzema czynnikami. Pierwszym był wzrost popularności i wiedzy o satanizmie. Drugim była duża autonomia sądów lokalnych, które w swej praktyce mogły stosować tortury bez ograniczeń. Ostatni stanowił przedłużający się stan niepewności związany z wojnami, grabieżami, szerzeniem się chorób zakaźnych. Wszystko to stanowiło dobry grunt do poszukiwania sprawców owych nieszczęść.
Protokoły zeznań domniemanych czarownic zawierają olbrzymi materiał badawczy. Oskarżone o spółkę z diabłem, przyznawały się zazwyczaj do białej magii, a więc tej, która ma pomagać człowiekowi przez afrodyzjaki, zioła i leki. Dopiero pod wpływem tortur podejrzane opowiadały o diabłach, sabatach na Łysej Górze, informowały, jak rzucać uroki itp.
Można mieć wątpliwości co do wiarygodności tych zeznań. Zadziwiające jest to, że właściwie nie różnią się one między sobą, co może świadczyć o tym, iż są raczej odbiciem wierzeń ludowych czy wręcz kazań kościelnych o mrocznych sprawkach diabelskich...
Na terenie Żywiecczyzny z uprawianiem czarów spotykamy się wielokrotnie. W archiwaliach odnajdujemy ślady dwóch procesów. Podczas jednego z nich posądzoną kobietę poddano torturom, w trakcie których do niczego się nie przyznała. Gdy zaś zmarła, Komoniecki, wójt żywiecki, zapisał wspominając dawne czasy: „jako to przed tym surowość była niech każdy uważa”.
W innym przypadku, kiedy cień podejrzenia padł na Jadwigę Kubienkę i Katarzynę Chyrdulę ze wsi Lipowej, doszło do samosądu. Gabryjel Drozdowski, podstarości żywiecki rozkazał - bez sądu - poddać je próbie wody. Obie ubrane w śmiertelne koszule, związane, wrzucono do Koszarawy. Najprawdopodobniej poszły jak „kamień w wodę”, dzięki czemu uznane zostały za niewinne.
By zneutralizować działanie czarów i odpędzić złe uroki, stosowano ogień kadzielny i egzorcyzmy. Nam zaś z tych mrocznych czasów pozostały zeznania, dzięki którym możemy odtworzyć hierarchię piekielną, poznać upiory, zmory, strzygi, wilkołaki i inne okropności...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz