Francuski historyk J. Huizinga, opisując w przeszłości cmentarze paryskie napisał: „Pośród nieustannych pogrzebów i ekshumacji odbywała się tam promenada, podczas której spotykali się wszyscy. Obok kostnicy znajdowały się kramy, a pod arkadami gromadziły się kobiety lekkich obyczajów”. Ten pozorny rozgardiasz spowodowany był prawem azylu, które obejmowało teren kościoła wraz z cmentarzem. Powodowało ono, że ówczesna „szara sfera” lokowała swoje interesy na tym właśnie terenie, aby nie płacić podatków i uciec jakiejkolwiek kontroli. Kupcy wolni tam od opłat mieli konkurencyjne ceny oraz większy zbyt, gdyż uroczystości religijne napędzały klientelę. Cmentarz stał się targowiskiem, po którym pośród żebraków, złodziei i rozpustnic mogli spacerować dostojni obywatele.
O prawie azylu wiedzieli również ludzie, którzy byli na bakier z prawem. Gdy grunt palił się im pod nogami, chronili się na cmentarzach i w kościołach. Prawo cywilne ówczesnego czasu traktowało omawiany teren prawie jak eksterytorialny obszar „ambasady nieba”. Kościół bronił tego prawa, dlatego co bardziej przebiegli i zdesperowani nie opuszczali go latami.
Zdarzało się, że broniono tego przywileju siłą. Tak na przykład w 1706 roku do klasztoru w Kętach schronili się trzej rozbójnicy. Gdy o tym dowiedziało się „Państwo Żywieckie”, wysłano po nich orszak zbrojny. Jednak zakonnicy: „wydać (ich) nie chcieli, ale jeszcze niektórych (z orszaku) ubili i z klasztoru wygnali”.
Nie w każdym przypadku prawo Boże zastępowało ludzkie. Zdarzały się i kompromisy, o czym przekonał się Malcher Talik, zbójnik, który schronił się w zabudowaniach kościelnych w Rychwałdzie. Sąd zażądał wydania go. Jednak ksiądz proboszcz, powołując się na prawo azylu „do zakrystii zamknął” zbiega. Podstarości żywiecki ponownie zażądał wydania tego „zbójce jawnego i gwałtownika”. Duchowny wiedział jakie "ziółko" przechowywał u siebie, lecz równocześnie nie chciał złamać prawa azylu. By rozwiązać problem udał się do Krakowa, aby zasięgnąć rady u księdza sufragana. Po naradzie, uwzględniając dokonane przez Talika napady na kościoły i duchownych, został uznany za wyjątkowo niebezpiecznego i świętokradcę, a takiemu zaś „prawo Bożego Azylu nie przysługuje. Dlatego musiano zakrystię otworzyć i jego z kościoła wydać”.
Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń