czwartek, 14 listopada 2013

Sprawy osobiste - listopad 1911



    Pozostając przy sprawach osobistych trzeba odnotować, że Ferdynand Olbort, nadoficjał sądowy, przechodząc na emeryturę został odznaczony złotym krzyżem z koroną. W stan spoczynku przeszedł również Hugon Spiter, kierownik sądu powiatowego w Bielsku. Ministerstwa handlu nadało tytuł starszego zarządcy poczty Janowi Stano z Krakowa w Żywcu. Natomiast minister sprawiedliwości przydzielił dr Fryderyka Zimmermanna z Nowego Targu do Białej.  Namiestnik zaś przesunął praktykanta Ottona bar. Brückmana ze Lwowa do Żywca. Jednak największy oddźwięk społeczny uzyskała decyzja powołania nowego superintendenta dla kościoła Ewangelickiego. 12 listopada godność tę otrzymał ks. senior Andrzej Glajcar, który pokonał jednym głosem ks. dr Jana Pindora. Sprawa pewnie była by tylko wewnętrzną sprawą tego kościoła, gdyby nie przygotowania jakie im towarzyszyły. Już sam fakt, że dla 115 tysięcy wyznawców tego kościoła, o wyborze zadecydował jeden głos, oddany przez prezbitera wyznania helweskiego, budził wśród większości niesmak. Redakcja „Posła Ewangelickiego” kolejny raz przy tej okazji ukazuję jak niesprawiedliwy system wybierania, który powoduję, że mniejszość jest większością. Oto 80 tyś, wyznawców ze zborów tzw. polskich opowiedziało się za ks. Pindorem, a tylko 35 tyś, z tzw. zborów niemieckich za ks. Glajcarem. Pomimo tego wygrał ten drugi. Sprzyjała mu nie tylko ordynacja wyborcza, która mówiła, że każdy zbór, wielki czy mały ma jeden głos, a te, które posiadają 2 lub trzech pastorów są uprzywilejowane, ale również akcja agitacyjna. Oto przed wyborami odbyły się utajnione zebranie w Ostrawie. Na to zebranie zaproszono oficjalnie zbory niemieckie i niemiecko-polskie, pominięto całkowicie zbory czeskie i polskie. Smaczkowi tej sytuacji dodaje to, że dobór zborów tzw. niemiecko-polskich był bardzo ciekawy. Oto za takie uważało się te, w których odbywały się nabożeństwa zarówno w języku polskim jak i niemieckim. Tymczasem do Ostrawy zaproszenie otrzymał np. Drogomyśl gdzie nie ma nabożeństw w języku niemieckim, a pominięto Nawsie, Ustroń, Ligotkę, w których nabożeństwa w języku niemieckim się odprawiały regularnie. Aby zrozumieć tę logikę, trzeba przyznać racje gazecie, która pisała: Jako „niemiecko-polskie” zbory uznano po prostu takie polskie zbory, w których pastorowie i rejwodzący świeccy ludzie należą do politycznej partyi niemieckiej. Czy to nie jest przewrotność i wprowadzenie polityki do kościoła?  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz