Patrząc na częstotliwość informacji o bialskim kinie zamieszczanych w dzienniku „Silesia”, można dojść do wniosku, że w większości były to artykuły sponsorowane. Gazeta bowiem całe szpalty poświęca na opiewanie sprowadzanych filmów, recenzuje je, i równocześnie prawie w ogóle nie zauważa protestów radnego Kohna, który stale monituje powiększający się deficyt. Dodatkowo „Silesia” nie przepuszczała żadnej okazji, aby wychwalać nowy kinoteatr. Kolejny powód do tego pojawił się, gdy w witrynach arcyksiążęcej księgarni (A. Hohn) na Wzgórzu, pojawiła się wystawa dzieła architekta Artura Corazzy z Igławy, znanego tu na miejscu z budowy kina miejskiego w Białej.
Oprócz tej zmasowanej akcji promocyjnej, radni Białej przygotowali jeszcze jedną niespodziankę. Już w listopadzie 1913 roku nowe kino w Białej zostało wyposażone w najnowszy aparat Edisona do wyświetlania filmów. Nie wszyscy wiedzą, że oryginalnego Edisona miejscowe kino miało jako jedno z czterech w c.k. Austrii. Władze kina podkreślały, że jest to oryginalny aparat, a nie podróbka, jakie są robione w Paryżu czy Berlinie, a wszystko to w trosce o jakość wyświetlania filmów. Co ciekawe, aparat ten pozwalał wyświetlać pierwsze filmy dźwiękowe. To była zupełna nowość i jak to bywa z prototypami, na początku w nielicznych w tym czasie filmach dźwiękowych, obraz „rozjeżdżał się z głosem”, wywołując wesołe sytuacje. „Kurier Lwowski” zrelacjonował: Przedstawienia te cieszą się wielkiem powodzeniem, widzowie odnoszą zupełne wrażenie widowisk teatralnych, które obecnie zyskały w nich groźną konkurencie, Jedną wadą nowego wynalazku jest zbyt powolny ruch osób, grających na ekranie, a to wskutek stosowania obrotów filmów do słów rzekomo wygłaszanych. Powstają z tego bardzo komiczne sceny, aktorzy poruszają się bardzo wolno, wykonując ruch, rozłożone na części, co upodabnia ich do- marionetek, nadto nierzadko gest uprzedza słowo — lecz wynalazca pracuje nad usunięciem tych usterek.
Jednak już wtedy przeczuwano, że sprawa pojawienia się filmu dźwiękowego to tylko kwestia czasu. Wydaje się, że w przypadku kinetofonu Edisona, dla którego, jak wiadomo, bialskie kino pozyskało wyłączne prawo wyświetlania dla Bielska-Białej, a który wkrótce zaprezentowany będzie publiczności, usterki te zostały usunięte. Pisze o tym „Die Zeit” (...) „Każdy ton dopasowuje się dokładnie do towarzyszącego mu gestu i – co jest cudowne – przybliża się i oddala wraz z osobą do której przynależy. Również uciążliwe charczące zakłócenia, które cechują zwykłe gramofony, zostały usunięte, także mowa ma bardzo naturalną dźwięczność. Wydaje się, że kinetofon czeka wielka przyszłość.
Ta przyszłość rodziła się jednak w bólach i efekt zadawalający uzyskano w Białej dopiero w styczniu 1914 roku, gdy prasa wiedeńska pisała, że już wkrótce teatr i opera zostaną przez kino dźwiękowe wyparte. Mieszkańcy regionu obserwowali to na własne oczy. Nie zwracali oni nawet uwagi na fakt, że w większości filmów aktorzy mówili i śpiewali po angielsku.
Ten dźwiękowy „as”, radnych z Białej pociągnął za sobą kolejne znaczące koszty i pytania, po co, skoro filmy dźwiękowe pojawiają się bardzo rzadko. Wszystko wskazuje, że decyzja ta została podjęta jako tzw. ucieczka do przodu, aby za jednym posunięciem wyprzedzić i wykończyć konkurencje, której nie było stać na takie urządzenie. Wychodząc z założenia, że na zyski oraz dyktowanie warunków i cen czas przyjdzie, gdy pozostanie już tylko jeden kinooperator.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz