poniedziałek, 17 czerwca 2013

Wiadomości sportowe

    Na prośbę kibiców (historyków) kilka zdań o wcześniejszych zmaganiach Bielszczan z „Cracovią” i o żydowskim klubie sportowym.
     Początek XX wieku to wielki rozwój piłki nożnej. Rozgrywki rozpalały emocje. A oto przykład jak „Cracovia”. Przygotowywał się do meczu z Bielskim Klubem. Klub z Krakowa nabrał respektu do futbolistów znad rzeki Białej po tym jak podczas zakończenia poprzedniego sezonu niespodziewanie przegrał z nimi 2:1. O tym jaki panował nastrój najlepiej świadczy następna relacja: Bielsko-Bialski klub sportowy, który rozegra „match” z „Cracovią’ w niedziele dnia 14 bm. Jest klubem bliskim uzyskania pierwszej klasy, gdyż wyniki jego w zupełności na to zasługują. W skład drużyny wchodzą przeważnie gracze wiedeńscy. Z zeszłorocznych wymienić należy rezultaty: z Floridsdorfem 2:2 i wygrane z „Bewegungsspieler Smichov” 5:0 i 6:0, z „Rasenspieler” z Wrocławia 4:1 i 3:0, z „Cracovią” 2:1. W bieżącym sezonie zwyciężyła drużyna bielska z „Troppauer Sportverin” 12:2.
     Do pełnego obrazu trzeba dodać, że w 1912 roku Bielszczanie byli już wicemistrzami Moraw i Śląska Austryiackiego.



    Jak widać wyniki budziły obawy piłkarzy z grodu Kraka. Dlatego możemy się tylko domyślać, jaka była radość po meczu. Wczorajszy match z „Bielitz-Bialaer F.C” przyniósł „Cracovi” zwycięstwo 3:0 (2:0), nie wyrażające jednakże w cyfrowym wyniku przewagi, jaką mieli biało-czerwoni nad przeciwnikiem, zwłaszcza w pierwszej połowie, która zapowiadała rezultat z 17 kwietnia 1910 w stosunku 8:0 na korzyść Krakowa. Gra z początku ostra odznaczała się przez cały czas tempem o tyle szybkiem, o ile pozwolić mógł rozmokły teren. Znaczna poprawa w grze „Cracovii”, zwłaszcza w napadzie, z wyjątkiem prawego łącznika, pozwoliła na prowadzenie gry wyłącznie na połowie gości. W drugiej połowie sytuacya z na pewien czas zmienia się na korzyść niebiesko-czarnych, trzecia bramka „Cracovii” przywróciła jednak dawny stan rzeczy. Brak celności i zasobu strzałów przyczynił się do tak małej porażki Bielska, którego gra była zresztą prawdziwie dobrą. Wybijał się prawy łącznik i środkowy pomocnik. „Cracovia” grała na ogół dobrze, ale trening w strzelaniu okazuje się niezbędnym, gdyż obecny napad, kombinujący już dobrze po tak krótkiem zgraniu, zdolny jest do uzyskania lepszych rezultatów niż wczorajszy. Sędzią był p. Trinks z Wiednia.



    Zatrzymując się dłużej przy sprawach piłki nożnej trzeba również wspomnieć o żydowskim klubie sportowym, którego formalne początki też datują się na rok 1912. Tak o założeniu drużyny czytamy w annałach klubu: Właśnie w tym czasie poczęto propagować jeszcze dotąd nieznaną gałąź sportową, footbal. Kilka związków poczyniło już pierwsze nieśmiałe próby w zakresie nowego sportu. Było zatem zrozumiałym, że i u nas zrodziło się zainteresowanie i zamiłowanie dla piłki nożnej, którą sobie wkrótce upodobaliśmy. Rozpoczęliśmy więc ćwiczyć i zaprawiać się w grze w piłkę nożna. Początkowo na boisku obok gimnazjalnej hali gimnastycznej, a następnie na placu gier za Strzelnicą. I tak udało nam się zebrać dość pokaźną ilość graczy, z małą wprawdzie znajomością gry, lecz z zapałem większym i chęcią poznawania jej tajników. Treningi były zawsze dobrze odwiedzane i ćwiczono pilnie. Po kilku tygodniach byliśmy wstanie wystawić drużynę, choć niezbyt silną, na tyle jednak wprawioną, aby móc się zmierzyć z innymi drużynami. Walczyliśmy też ze zmiennym szczęściem i wynikami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz