środa, 23 października 2013
23 października 1911 śmierć ks. Stanisława Stojałowskiego
Najważniejszą informacją w dziale osobistym były ostatnie chwile życia i pogrzeb ks. Stanisława Stojałowskiego. Ten wielce zasłużony bojownik o polskość tych terenów zmęczony i schorowany, na krótko przed śmiercią wyznaczając swojego następcę pisał: Te może ostatnie słowa moje piszę Wam drżącą ręką z łoża boleści. Bogu się podoba dźwignąć mię jeszcze i dać jaką możność spółpracowania z Wami — nie wiem. Obecnie to wiem i czuję, że siły mię opuściły i pióro wypada zosłabionej -ręki. Wola Boża! Pracowałem do ostatniej chwili... Czas mi spocząć, a zdać dalszą robotę w zaufane ręce. Sądziłem, ze się to stanie na zjeździe stronnictwa, o który się tak upominacie, lecz podobno zjazd już sami urządzicie — i narządzicie co będzie potrzeba.
Z mej strony, od paru lat pamiętałem o tem, aby sprawy stronnictwa chrześcijańsko-ludowego nie pozostawić w rozbiciu i rozprężeniu, bez poparcia ludzi jednomyślnych miłujących te same hasła i ideały, za które walczyliśmy i dla których pracowaliśmy przez lat tyle, — tj. „za Wiarę i Ojczyznę!"
Przed paru laty zawiązaliśmy w tym celu: »Związek narodowo-ludowy", który stwierdził, ze prawie we wszystkich sprawach ludowych i narodowych, mogliśmy spółdzialać zgodnie i jednomyślnie.
Zatem z zaufaniem i wiarą, powierzam w tej stanowczej chwili, dalsze wydawnictwo: „Wieńca-Pszczółki” z dodatkami, w ręce kochanego kilkuletniego przyjaciela i kolegi, prezesa Związku narodowo - ludowego, posła,: Jana Zamorskiego.
„Kurier Lwowski” pisząc o tym scaleniu donosił ze zdziwieniem, że ten sojuszu: nie doszedł do skutku jako zetknięcie się dwóch pokrewnych myśli politycznych, ale spekulacji dwóch wodzów, znajdujących się w potrzebie. Był taki czas, kiedy ks. Stojałowski potrzebował narodowych demokratów, a narodowi demokraci – nie mogąc znaleść politycznego dostępu do wsi – ks. Stojałowskiego. Na tle wzajemnej potrzeby pogodzili się dawni wrogowie. O powyższym wydarzeniu i o pogarszającym się stanie zdrowia ks. Stojałowskiego od 19 października w każdym wydaniu donosi „Czas”.
23 października 1911 roku zaopatrzony sakramentami ks. Stanisław umiera w Krakowie i tam zostaje pochowany. Opis ceremonii pogrzebowej zamieszczają wszystkie gazety: Pogrzeb śp. ks. Stanisława Stojałowskiego odbył się dzisiaj rano. Zwłoki przeniesiono z domu Tow. Św. Rafała do kościoła św. Floryana. Przy wyniesieniu trumny przemówił wiceprezes Tow. Św. Rafała. ; kondukt z domu żałoby do kościoła prowadził proboszcz miejscowy ks. kan. Dr Kulikowaki. W kościele złożono zwłoki na katafalku; sumę żałobną odprawił o. Honorat, Kapucyn, spowiednik zmarłego, przy bocznych ołtarzach odprawiało duchowieństwo Msze św. żałobne. Mowę żałobną wypowiedział b. poseł ks. kan. Dr Kopyciński. Kościół był zapełniony uczestnikami pogrzebu. – Po nabożeństwie o godzinie 11 przed południem wyruszył orszak pogrzebowy. Na czele szło kilka deputacji ludowych z wieńcami, oddział Sokoła z Białej, koło kontuszowe ze sztandarem. Kondukt prowadził ks. kan. Dr Kulikowaki, poprzedzony licznem miejscowem i okolicznem duchowieństwem. Trumnę niesli włościanie i posłowie; około trumny górnicy z Bochni. Za trumną siostra i rodzina, grono posłów, między innymi hr. Skarbek, Bojko, Zamorski, Witos, Bomba, Szajer, Hanusiak, wiceprezydent Szarski, prezes Tow. Szkoły Ludowej dr Bandrowski, zastęp mieszkańców Karkowa i lud z okolicy i kraju.
Orszak pogrzebowy przeszedł na cmentarz krakowski, gdzie nad otwartym grobem przemawiali posłowie: Zamorski, Witos, Szajer, profesor Grabski i kilku włościan. – Podczas pogrzebu rozdawano drukowane kartki, zapraszając uczestników zaraz po pogrzebie na „zgromadzenie żałobne” w sali strzeleckiej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz