poniedziałek, 15 września 2014

Rosjanie o Sokołach i legionach

    Powstanie NKN, a za nim Legionu Wschodniego, którego główną siłą są członkowie TG „Sokół”, zaskakuje trochę sztab rosyjski. Z tego powodu przygotowano jasne stanowisko, które miało zniechęcić „Sokoły”, na których ciągle liczono jako na sprzymierzeńców, do występowania po stronie Austro-Węgier. 
Zwierzchnik sił zbrojnych rosyjskich, Wielki Książę Mikołaj Mikołajewicz, wydał dn. 24 sierpnia 1914 r. nastę­pujące oświadczenie o „Sokołach”, które jako tele­gram przedrukowały wszy­stkie pisma warszawskie :
W okręgu naszej akcyi wojennej przeciw Austryakom stwierdzono udział galicyjskich sokol­skich organizacyi polskich, przyczym stwierdzono używanie przez nie kul wybuchowych. Jeśli zwracałem się do ludności zakordonowej polskiej ze sło­wami miłości braterskiej armii rosyjskiej- byłem przekonany o lojalności wzajemnych stosunków. Nie przypuszczam ani na chwilę, aby ludność pol­ska mogła liczyć na wspaniałomyślność Wielkiej Rosyi biorąc udział faktyczny we wrogiej nam ak­cyi i przytym w formie tak niegodnej, jak używanie kuł wybuchowych z obciętymi końcami. Wierzę głęboko, iż zauważony fakt jest przykrą przypad­kowością. W interesie całej ludności zakordonowej polskiej uprzedzam, iż rozkazałem Najwyżej po­wierzonym mi wojskom nie uważać organizacyi so­kolskich i tym podobnych za stronę walczącą i z członkami tychże, wziętymi do niewoli, postępować z całą surowością praw czasu wojennego.

    Oświadczenie zawiera dwa uzupełniające się przesłania. Jedno groźne, mówiące, że „Sokoły” będą traktowane nie jak, żołnierze lecz... bandyci, a drugie pełne nadziei, że powyższe wystąpienia zbrojne i używanie niedozwolonych kul jest przypadkowe i że „Sokoły” przypomną sobie, kto jest ich głównym wrogiem.
    Te odezwy, groźby, połączone z sytuacją na froncie musiały dać dużo do myślenia „Sokołom”, tym bardziej, że cesarz Austrii... milczał. Jego milczenie było prostą rachubą polityczną. Oto po nieudanej eskapadzie I Kadrowej w Królestwie, tak naprawdę cesarz Franciszek Józef nie potrzebował już legionów polskich. Zwarte i liczne polskie oddziały po zwycięskiej wojnie stałyby się przecież bardzo niewygodnym i niebezpiecznym orężem, które mogłoby żądać nie tylko autonomii, ale ze względu na swoją siłę i poparcie wielu milionów Polaków przyłączonych teraz z zaboru rosyjskiego, wybić się na niepodległość. A teraz mieszkańcy Galicji, jako poddani cesarza i tak są zobowiązani do służby w armii. Tam są podzieleni i pod pełną kontrolą, dlatego też nie mogąc cofnąć czasu, Austriacy robią wtedy wszystko, aby... zniechęcić Polaków do wstępowania do Legionów. Równocześnie, co będzie pokazane w dalszej części publikacji, mają lekceważący stosunek do tej formacji.
    Z tych to właśnie powodów odezwało się jedynie naczelne dowództwo niemieckich i austro - węgierskich armii wschodnich, które wezwało do walki z barbarzyństwem wschodnim. „Przynosimy też wolność i swobodę wyznaniową, poszanowanie religii, tak strasznie uciskanej przez Rosyę. Niech, z przeszłości i z teraźniejszości przemówią do was jęki Sybiru i krwawa rzeź Pragi i katowania Unitów”. Odezwa ta, jak widać była skierowana do mieszkańców zaboru rosyjskiego. Natomiast do Polaków, obywateli Austro - Węgier i Niemiec, naczelna komenda wojskowa wydaje cyniczny manifest, który wzywa: Powitajcie nasze sztandary z ufnością, bo one zapewniają Wam sprawiedliwość. Sztandary te nie są Wam i Waszym rodakom obce. Wszakże przez półtora przeszło wieku rozwija się wspaniale Wasz naród pod berłem Austro-Węgier i Niemiec!!!! . O tym, jak „wspaniale” rozwijał się naród polski tam, gdzie rządziły hakatystyczne organizacje rodem z Prus nie trzeba było przypominać „Sokołom” z Podbeskidzia, którzy zaledwie półtora miesiąca temu stoczyły regularną bitwę nad rzeką Białą w Bielsku.

    W tym samym czasie obóz germanofilski w Rosji uważał odezwę wielkoksiążęcą za ciężki błąd polityczny. Wychodził on z racjonalnego za­łożenia, że przyznanie Polsce samorządu politycznego, względnie autonomii, będzie tylko etapem, który ostatecznie doprowadzi do uniezależnienia się od Rosji i pełnej niepodległości państwowej. Z tego też powodu prezes rady ministrów Witte uważał wojnę z Niemcami za szaleństwo. Toteż rosyjskie ministerstwo spraw wewnętrznych, które rozumowało w po­dobny sposób oraz podległe mu władze administracyjne skutecznie rozpoczęły naprawiać błędy odezwy i ograniczały jej rozmiary. Pierwszym i podstawowym było ograniczenie w powstawaniu Legionu Grunwaldzkiego, który mógłby się z czasem przekształcić w regularną polską armię. Ostatecznie doprowadziło to do sytuacji, że orientacja prorosyjska z Romanem Dmowskim na czele miała dużo obietnic i oficjalnych zapewnień o współpracy, a równocześnie żadnych konkretnych jej efektów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz