poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Bitwa nad Białą nr 12

 
                                  Kto sieje wiatr w Bielsku, ten w innym miejscu zbiera burze

    Oficjalną uroczystość odłożono, ale rozchwiane emocje i „gorące głowy” pozostały. Spontanicznie, bez żadnych odgórnych zarządzeń ustalono, że skoro Polacy mają zakaz wejścia do Bielska, to żaden Niemiec nie będzie chodził po polskiej ziemi. Jak przyznaje sam Zamorski: Nasi robotnicy jednak nie byli nigdy jag­niętami: po dobroci można z nimi wszystko zrobić, ale na złość mają odwet. Już za daw­niejsze napady na Dom Polski łamali żebra i psuli fizjonomje przywódcom wszechniemieckim - a teraz, po zakończeniu uroczystości w Białej, skoro w Bielsku nie mogła się odbyć, wracając do domów pieszo i kolejami, zaczęli brać odwet na Niemcach, gdzie mogli.  Na Podlesiu obok Kęt, gdzie było główne kąpie­lisko dla Białej i Bielska, przepędzili kilkuset Niemców w niezupełnej garderobie z guzami i nadwerężonemi żebrami.  W Żywcu zdemolo­wali pruski pociąg spacerowy - w Buczkowicach i Jeleśni przepędzili zbiorowe wycieczki turystów. Górale zaś oburzeni ślubowali, że odtąd noga niemiecka nie śmie stanąć w polskich górach. Rzecz zrobiła się tak samorzutnie i  tak dokładnie, że do wieczora wycieczki niemieckie zostały   poturbowa­ne wszędzie aż po granicę, węgierską. Obrażeni górale ogłosili nazajutrz w krakowskich dzien­nikach swoje ślubowanie, że żadnego Niemca nie ścierpią w polskich górach.


Na terenie Podbeskidzia wrzało, do incydentów dochodziło wszędzie, nawet w tramwaju, Ludwik Kanik z Mikuszowic odgrażał się Niemcom wołając: Zapomnieliście, jak was król Polski Sobieski obronił pod Wiedniem!. Dodatkowo atmosferę podgrzała informacja o aresztowaniu personelu drukarni polskiej w Bielsku, którym zarzucono tzw. sprawstwo kierownicze zlotu TG „Sokół”.  Władze obstawiły wszystkie dworce na linii Bielsko-Zwardoń. Do incydentu doszło również na stacji w Łodygowicach, gdzie Polacy znieważyli niemieckich turystów.  Z powodu udaremnienie święta Sokołów, które miało odbyć się Białej, doszło do wystąpień Polaków przeciw Niemcom. Niemieccy turyści zostali napadnięci przez Polaków, byli obrzucani wyzwiskami i zatrzymywani w schroniskach. Natomiast pociągi z niemieckimi turystami były obrzucane kamieniami. W schroniskach należących do niemieckich związków turystycznych wybito okna. Za co w Białej zatrzymano dwóch rosyjskich poddanych.

W ramach rewanżu górale sprawdzali „wizy” turystom, każąc im śpiewać „Boże coś Polskę” i po raz kolejny zdemolowali schronisko na Magurce.

Zdarzają się przytem i zabawne zdarzenia- Niemcy, którzy odważyli się wyjść na świat, wchodząc do polskiej wsi, pozdrawiają wszystkich napotkanych chłopów polskiemi słowami: (Pochwalony Jezus Chrystus. Ale chłopi już temu nie wierzą. Indagują i naturalnie każdy Niemiec z dusza w piętach zaręcza, że jest Polakiem. Wesołą była uwaga jednej kobiety, że od awantury bielskiej tylu się teraz Polaków namnożyło!

    Posłowie Jan Zamorski i Ludwik Dobija wydali odezwę wzywającą Polaków do wyjazdu na urlop na pogranicze śląsko-galicyjskie. Powodem wydania odezwy była postawa miejscowej ludności, która po zajściach bielskich nie przyjmowała Niemców na kwatery i z tego powodu ponosiła duże straty, gdyż w Beskidy przyjeżdżali głównie turyści niemieccy z pruskiego Górnego Śląska. Posucha w branży turystycznej była pewna, gdyż pomijając polski bojkot oddziały „Beskidenverin” w Bytomiu, Wrocławiu, Katowicach i Mysłowicach Raciborzu i Rybniku wystosował protest do kanclerza Rzeszy i zalecanie dla swoich członków, aby w rejony Bielska się nie wybierali. Odezwa zatytułowana jest słowami „W Beskidy”, o następującej treści: „Przejęci słusznym uczuciem odwetu mieszkańcy górskich gmin powiatu bielskiego i żywieckiego wypowiedzieli swoje mieszkania letnikom niemieckim (...) oto ci górale bielscy i żywieccy (...) poniosą w tym roku znaczny uszczerbek, jeżeli te domy będą stać pustką przez całe lato. Dlatego posłowie tych okolic zwracają się do polskiej inteligencji, która szuka wypoczynku na lato, z gorącą prośbą, żeby swoje wczasy w tych właśnie stronach zechciała spędzić. (...) Powetuje w ten sposób stratę, jaką nasi górale ponoszą przez swój patriotyzm; pozna prześliczny zakątek naszej ziemi ojczystej; zobaczy z bliska napór germański (...) Od samej Białej i Bielska zaczynają się gminy czyściutkie, wytworne, przysposobione na przyjęcie letników od bardzo dawna. Po stronie śląskiej: Kamienica (Kanutz), Mikuszowice (Nikelsdorf), Olszówka (Ohlisch), Bystra i dalej, przez góry aż do Wisły; po stronie galicyjskiej: Straconka, Mikuszowice, Wilkowice, Bystra, Godzieszki, Szczyrk, Łodygowice, itd. aż do Żywca. (...) Upraszamy rodaków, ażeby w tym roku zwrócili swój kierunek podróży wypoczynkowych w te strony, a znajdując niechybnie pokrzepienie zdrowia, spełnią jednocześnie obowiązek patriotyczny i oddadzą wielką usługę sprawie narodowej.

W odpowiedzi na ten apel Akademickie Koło „Staży Polskiej” zorganizowało w dniach 5 i 6 lipca wycieczkę do Bielska i w Beskidy.  Słowa oburzenia i poparcia dla Polaków popłynęły od Związku Polskich Nauczycieli Ludowych, który obradował w Przemyślu, od Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego i TSL Komarno.






Artykuł powstał w ramach stypendium Marszałka Województwa Śląskiego. Jest to fragment większej publikacji, którą autor przygotowuje na wrzesień w oparciu o ówczesną prasę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz