piątek, 11 marca 2016

Stadt Theater in Bielitz nr 52.

Katastrofa katastrofą, a życie życiem,
czyli przedstawienia muszą trwać dalej


    Kilka dni po katastrofie miasto obiegła informacja, że trzy osoby ranne zmarły w szpitalu. Jak się okazało, była to plotka. Pojawiły się i inne mało budujące wieści, jak choćby ta, że pracownik hotelowy, który udzielał pomocy rannemu aptekarzowi Wladarzowi, „pożyczył” sobie jego złoty zegarek.
    W czasie, gdy poszkodowani rozpamiętywali doznane krzywdy, teatr musiał grać dalej. Wprawdzie magistrat Bielska od razu wyznaczył salę w Strzelnicy na tymczasową siedzibę teatru, ale dyrektor uznał, że dużo lepiej sztuki będzie się grało w hotelu „Pod Czarnym Orłem” w Białej, bowiem zespół teatralny nieraz wystawiał już tam fragmenty swoich sztuk przy okazji dobroczynnych koncertów.
Teatr zainaugurował swoje występy na gościnnej galicyjskiej scenie 10 października operą „Der Barbier von Sevila” (Cyrulik sewilski).

15 października wystąpił tu Bronisław Hubermann, polski skrzypek żydowskiego pochodzenia, który właśnie rozpoczynał swoją wielką karierę. Grał na otrzymanych od swojego protektora hrabiego Jana Zamoyskiego otrzymał skrzypcach wykonanych przez Stradivariusa. Pod koniec października „Pod Czarnym Orłem” zaprezentowano operetkę pt. „Der Liebeswalzer” (Miłość walca) Carla Ziehrera, bardzo płodnego austriackiego kompozytora.

    Tymczasem na zebraniu rady miejskiej w Bielsku burmistrz Hoffman poinformował, że przeprowadzone po katastrofie zabiegi modernizacyjne przyniosły pożądany efekt. Szczególnie mocno przytwierdzony został ważący 150 kilogramów plafon. Zrobiono liczne prób obciążeniowe, które pokazały, że teatr jest bezpieczny. Pamiętając jednak o tym, że poczucie bezpieczeństwa mieszkańców zostało naruszone, postanowiono otworzyć teatr, aby każdy mógł się przekonać, że jest bezpiecznie.
    Podjęto też rozmowy z radą miejską w Cieszynie na temat dalszej współpracy związanej z faktem prowadzenia obu scen przez jedną dyrekcję. Chodziło o ustalenie, co należy do którego miasta i kto za co ma płacić. Sprawa była drażliwa, bo rosło przekonanie, że to Bielsko ponosi większe koszta, a Cieszyn tylko korzysta na tej współpracy. Negocjacje zakończono stosunkowo szybko i 14 listopada podpisano umowę wstępną na prowadzenie w sezonie 1910/1911 wspólnego teatru pod jednym kierownictwem.

   1 listopada 1909 r. zaprezentowano – już w teatrze – operę Richarda Straussa „Allerseelen” (Zaduszki).

    Jednak początek listopada zdecydowanie należał do Aleksandra Girardiego, który trzy dni pod rząd grał tutaj w komediach. 6 listopada wystąpił w „Der Verschwender“ (Rozrzutnik), 7 listopada zaprezentował się w sztuce pt. „Mój Leopold”, a 8 listopada pożegnał bielską publiczność przedstawieniem pt. „Künstlerblut” (Artysta krwi).

   Zagrano też najnowszą operetkę Edmunda Eyslera pt. „Johan II”. Kompozytor był barwną postacią, a jego zamiłowanie do kobiet, kart i wyścigów konnych sprawiało, że pisał pośpiesznie i hurtowo, toteż i dla tego dzieła trudno było znaleźć widownię.

   Kolejną premierą była „Die Jüdin” (Żydówka) – najważniejsze dzieło Jacques’a Halévy’ego – opera w pięciu aktach z librettem Eugène’a Scribe’a.


   13 grudnia w sztuce pt. „Der Widerspenstigen Zähmung” (Poskomienie złośnicy) wystąpił niemiecki aktor Maximilian Devrient.

   Natomiast 30 grudnia zawitała do Bielska sopraniska z Wiednia Gertruda Förstel, która wystąpiła w operze pt. „Rigoletto”. Był to już drugi przejazd tej śpiewaczki. Jej występ określono jako „rodzynek w cieście”, a jej ciepły, miękki głos brzmiał czysto i pięknie.
   O tym, że na takie występy było wielkie zapotrzebowanie świadczył fakt, że już w grudniu zapowiadano na 10 stycznia kolejne odwiedziny w rodzinnym mieście śpiewaczki Selmy Kurz, która da tutaj koncert powracając z turnée po Holandii.
   Na noc sylwestrową zaproponowano widzom sztukę pt. „Lumpaci Vagabundus”. Prasa pisała: To był prawdziwy żart, a nawet całkowicie udany Nowy Rok: przewrotny pomysł obsady ról męskich i żeńskich sprawdził się świetnie. Cały zespół spisał się świetnie, a najlepiej panowie Twerdy, Schönwiese i Fuchs, którzy pokazali „delikatność kobiecą”.

3 komentarze:

  1. Książkę sobie zakupiłam. Jak to dobrze, że ktoś pisze o historii regionu. ;)

    OdpowiedzUsuń