poniedziałek, 21 grudnia 2015

Stadt Theater in Bielitz nr 37.



                                                            Sezon 1901/1902
    Podobnie jak w poprzednim roku, 12 września, czyli jeszcze przed sezonem, odbył się benefis kapelmistrza Reinischa.
    Sytuacja finansowa teatru nie była łatwa. We wrześniu prasa informowała, że dyr. Arlt, nie zważając na problemy, postanowił rozpocząć kolejny sezon. Mizeria musiała być duża, bo na powitanie widzów po letniej przerwie nie dano premiery, ale sztukę z poprzedniego sezonu pt. „Die Landstreicher”.

   Również następne sztuki najwyraźniej nie robiły wrażenia na widzach, a lokalni krytycy teatralni wymownie zamilkli. Prasa podawała tylko bardzo lakoniczny repertuar. Odnajdujemy w nim spektakle „Tata-Toto”, „Die Zwillingsschwester”, „Der Waffenschmied”, „Liebelei zum Einsiedler”.


Na szersze omówienie zasługuje dokonana przez dyr. Arlta adaptacja sztuki pt. „Der polnische Jude” (Polski Żyd). Jest to dwuaktowa opera ludowa czeskiego kompozytora Karela Weisa z librettem Victora Léona i Richarda Batki.

   Pierwszy raz w języku niemieckim została wystawiona 3 marca 1901 roku w Teatrze Nowym w Pradze. Opowiada zawiłą historię zbrodni i kary. Przez bielską publiczność została przyjęta życzliwie i na stałe zagościła w repertuarze Teatru Miejskiego.

   Wrażenie zrobiła też propozycja świąteczna pt. „La Dame de chez Maxim”. „Dama od Maxima” to wesoła historia w trzech aktach napisana przez Georgesa Feydeau, autora ponad 60 sztuk i prekursora teatru absurdu. Feydeau w swoich sztukach lubił przedstawiać półświatek Paryża, w którego życiu uczestniczył.

    Działający w trudnych warunkach lokalowych teatr wymagał pilnych inwestycji. Czytelnicy pewnie pamiętają, że sprawa „mżawki teatralnej”, która tak dokuczała widzom w poprzednim sezonie, nie została załatwiona. Ciągle też z 200 miejsc słabo było widać scenę. Dyrektor Arlt wybrał się więc na sesję rady miejskiej w Bielsku, prosząc o pieniądze na rozbudowę i modernizację budynku teatru. Wniosek domagający się 40.000 K na ten cel został natychmiast odrzucony jako niemożliwy do realizacji. Radny Gustaw Josephy zalecał powrócić do tematu, ale na zasadach tak dzisiaj promowanego partnerstwa prywatno-publicznego, czyli przy założeniu, że przebudowa będzie kosztowała najwyżej 30.000 K, a złożą się na nią osoby prywatne i gmina. Nie oznacza to jednak, że radni nie dostrzegali potrzeb teatru. Przyznali 9.000 K na zakupy do magazynu teatralnego i na dekoracje oraz 14.000 K na remont wnętrza teatru, a równocześnie specjalną dotację w wysokości 2000 K na dofinansowanie wystawiania oper. Te ostatnie środki miały pochodzić od domiaru, jaki nałożono na działające w Kaiserhofie kino.

   Gdy w radzie miejskiej w pocie czoła wypracowywano koncepcje remontowe, widzowie żyli już występem Selmy Kurz, bielszczanki, która była już gwiazdą Hofopery w Wiedniu. O postępach jej kariery lokalna prasa często donosiła na bieżąco, a teraz, gdy panna Kurz skończyła studia, anonsowała widzom jej występ jako wydarzenie sezonu. Zapowiedzi nie były przesadzone, gdyż artystka przybywała do Bielska po występach w Morawskiej Ostrawie, z wielokrotnie nagradzaną harfistką panną Hayde, uczennicą prof. Zamara oraz ze swoją koleżanką Dorą Goldmann, córką bielskiego kantora. Ignacy Goldman był pierwszym nauczycielem śpiewu obu panien i to on nakreślił rozwój ich kariery. Z tych powodów koncert 21 stycznia 1902 roku był niezwykle rodzinny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz