środa, 16 grudnia 2015

Stadt Theater in Bielitz nr 36.



                                                                    Sezon 1900/1901
    Zanim rozpoczął się ostatni w XIX wieku sezon bielskiego teatru, odbyło się w nim sporo wydarzeń niekoniecznie teatralnych. 9 września zorganizowano tutaj wielki festiwal Lutra. Uczestniczyli w nim znamienici goście z całej Europy. W programie festiwalu znalazła się sesja naukowa poświęcona najważniejszym problemom ewangelików oraz prezentacja artystyczna środowiska protestanckiego, zwłaszcza zaś bielskiego chóru prowadzonego przez kantora Bocka. Program artystyczny tak się spodobał, że postanowiono go powtórzyć. O tym wydarzeniu „Silesia” rozpisywała się jeszcze miesiąc później.

    Prof. dr Otto von Knauer z Na-rodowego Stowarzyszenia Edukacyjnego wystąpił w teatrze w wy-kładem pt. „Co zawierają głębiny morskie”. Członkowie tego stowarzyszenia zrzeszeni w grupie pn. „Wanderurania” jeździli po kraju z wykładami. W Bielsku najczęściej pojawiał się uczony Grzegorz Müller. Wygłosił ze sceny teatralnej wykład pt. „Życie w morzu”, a „Silesia” niektóre z jego tez obszernie przytoczyła.
Tuż przed rozpoczęciem nowego sezonu swój benefisowy koncert miał w teatrze kapelmistrz Franz Reinisch. Zajmował się on nie tylko orkiestrą miejską, ale również amatorskim teatrem.
Na rozpoczęcie sezonu przygotowano najnowszą komedię niemieckiego pisarza i dramaturga Maksa Dreyera pt. „Der Probecandidat” (Stażysta). Dyrektor Arlt z dumą zapowiadał, że zatrudniona ponownie w bielskim zespole pani Josefina Schwarz olśni swoim talentem w wodewilu pt. „Mamselle Tourbillon”. Reklamując jej występ przypominał, że aktorka ta była ulubienicą publiczności w Baden i w Libercu, gdzie wcześniej występowała.
    Pod koniec 1900 roku opinia publiczna w Bielsku mniej zajmowała się sztukami granymi w teatrze, a dużo chętniej komentowała teatralne „życie i przypadki”. W listopadzie miastem wstrząsnęła, a zarazem uruchomiła lawinę spekulacji, nieudana próba samobójcza Schneidera, bliskiego współpracownika dyrektora Arlta. Niedoszłym samobójcą, jak wyśledziła „Silesia”, zajął się w szpitalu dr Otto Macher.

   W grudniu widzowie spektaklu pt. „Der Trompeter von Sälkingen” (Trębacz z Säkkingen) byli świadkami niecodziennych wydarzeń. Choć sztukę Wiktora von Scheffelta grano w Bielsku już od dłuższego czasu, tym razem jej scenariusz został nieco zmodyfikowany. Podczas sceny walki na miecze aktorzy tak wczuli się w rolę, że pan Schreiner ostrym cięciem szpady obciął palec wskazujący prawej ręki panu Weissowi. Na szczęście obecny na widowni lekarz dr Klein udzielił pierwszej pomocy, a aktor, nie zważając na odniesioną ranę, dokończył spektakl z bandażem na ręce.
    Ostatni sylwester XIX wieku bielszczanie zamierzali uczcić wielkim balem w teatrze, zorganizowanym pod patronatem burmistrza Steffana, jego zastępców, radnych i całej miejskiej śmietanki. Za część artystyczną odpowiadali Arlt, Allegri, Reinisch i Vogel. Dochód z tego wyjątkowego wieczoru postanowiono przeznaczyć na zasiłki emerytalne dla nieposiadających tego zabezpieczenia i na renty dla bezrobotnych. Trzeba przyznać, że pożegnanie XIX wieku odbyło się nie tylko z przytupem, ale i z dużą dozą wrażliwości społecznej.

    Przy tej sposobności warto bliżej przyjrzeć się stereotypowi ówczesnego fabrykanta. I tu zaskoczenie – w życiorysach bielskich „krwiopijców” znajdziemy mnóstwo darowizn na szpital, sierociniec, garkuchnię czy na stypendia dla biednej młodzieży. Ta dobroczynność jest tym cenniejsza, że wypływała z własnej woli, a nie z nakazu instytucji państwowych. Zainteresowanych tym tematem odsyłam do rewelacyjnych publikacji Piotra Keniga, który od lat opisuje sylwetki poszczególnych przedsiębiorców, których my zwykliśmy nazywać mało szlachetnie fabrykantami.

    Zapowiadany Sylwester w teatrze udał się świetnie. W powitaniu nowego roku wzięło udział 900 osób, a wieczór witający nowy XX wiek uświetnił wodewil pt. „Die Schwestern Barisson”. Sztuka była bardzo odważna, występujące w niej aktorki śpiewały śmiałe kuplety i tańczyły w wyzywający sposób.

Oryginalny, duńsko-niemiecki spektakl był rodzinną produkcją pani Barrison i jej córek. Rodzina wyemigrowała z Danii do Ameryki, gdzie zasłynęła z odważnych występów (największą karierę zrobiła Lona Barrison). W bielskiej wersji przedstawienia Sióstr B. wystąpiły panie: Brand, Kursa, Petrowits i Schwarz.


    W połowie stycznia na bielskiej scenie zjawiła się Anna Dirkens, wiedeńska aktorka i śpiewaczka,  córka królewskiego urzędnika kolejowego. Największe triumfy świętowała w Theater Josefstadt i Carl Theater. Mieszkańcy naszego regionu mogli ją podziwiać w dwóch spektaklach.
W lutym na afiszach pojawiła się opera komiczna w dwóch aktach „Die Landstreicher” (Włóczęga). Skomponował ją Carl Michael Ziehrer, libretto napisali Leopold Krenn i Karl Lindau. Pierwsze wykonanie odbyło się 26 lipca 1899 r. w Wiedniu. W mieście nad Białą przedstawienie zostało przyjęte owacyjnie i było często grane.
   Do repertuaru włączono również sztukę Otto Hartlebensa pt. „Ro-senmontag” (Zielony poniedziałek).


   Było zatem co oglądać w tym szczególnym sezonie, jednak miłośnicy teatru musieli wykazać się na widowni prawdziwym hartem ducha i ciała – a to za sprawą wadliwie działającej wentylacji. Podczas spektaklu z otworów w suficie spadały na widzów krople wody. Aby zmniejszyć opady „teatralnej mżawki”, uruchomiono wentylację zastępczą, która polegała po prostu na otwarciu drzwi do foyer... Aby uniknąć ich zamknięcia się podczas spektaklu, wstawiono w nie... skrzynki. Jak łatwo się domyślić, dzięki temu rozwiązaniu po widowni hulał zimny wiatr i powodował przeziębienie, szczególnie u kobiet i dzieci


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz