środa, 29 czerwca 2016

Piłka nożna ponad wszystko! cz. 3.

Pierwsze śliwki robaczywki,
czyli Kraków mało gościnny.

Na szersze wody piłkarze z Bielska wypłynęli kilka miesięcy później w 1909 roku. W tym też roku do historii przeszło ich pierwsze spotkanie z „Cracovią”. W czarno-niebieskich koszulkach w grodzie Kraka 8 września 1909 zagrali: Bannert, Heger, Georgiades, Bichterle, Weisse, Golonka, Fischera, Bayer, Steinböck, Bathed, Stonawski. Mecz sędziował Józef Stoeger z Krakowa. „Czas” relacjonując to spotkanie pisał: Match piłki nożnej między „Cracovią”, a „Bielskim klubem footballowym” zgromadził przy ślicznej pogodzie tłumy publiczności na prowizorycznem boisku na Błoniach. „Czarno-niebiescy” goście bielscy nie spodziewali się, że w „Cracovii” znajdą tak groźnego przeciwnika, jakimi w dniu wczorajszym okazali się „biało-czerwoni”. 

„Nowa Reforma” podkreślała: Przybycie „Bialskiego klubu sportowego” poprzedziła poważna renoma, którą klub ten uzyskał w walce z drużynami wiedeńskiemi i niemieckiemi, a szanse walki dla „Cracovii” trudne były do rozstrzygnięcia, tem więcej, iż w składzie jej brak jest dotychczas jednego z najlepszych graczy p. Caldera.  Obawy krakowian nie były na wyrost, wystarczy tylko przypomnieć, że kilka dni wcześniej, 6 września, bielszczanie pokonali 6:4 „Germanie Kattowitz”.  Tym razem jednak „biało-czerwone” pasy okazały się skuteczniejsze. „Cracovia” okazała się drużyną mogącą śmiało pretendować o zaliczenie jej do drużyn I klasy Związku austryackiego. Przez cały ciąg gry wczorajszej „Cracovia” z jednego ataku przechodziła do drugiego. Długie rzuty, szybkie podawanie piłki przez pomocników napadu i w szalonym wprost tempie prowadzenie ataków - oto główne cechy gry „biało-czerwonych”. 


„Cracovia” wyzbyła się bawienia się piłką tuż przed bramką przeciwników, a napastnicy wyzyskują każda sposobność do „strzelania” choćby z dalszej odległości w bramkę. W 30 minut po rozpoczęciu gry środek napadu (p. Gawędzki) z dobrze podanej „centry” strzelił w bramkę „czarno-niebieskich” i zdobył pierwszy punkt dla „Cracovii”. W dwie minuty później p. Benek uzyskał punkt drugi. Po pauzie z rzutu karnego z 11 m. p. Szeligowski zdobył trzeci punkt, a w ostatnich 10 minutach p. Gawędzki uzyskał jeszcze dalsze dwa punkty na korzyść drużyny krakowskiej. Tak więc ostatecznym rezultatem gry jest piękne zwycięstwo „Cracovii” w stosunku 5:0.  Z gości bialskich najlepiej zaprezentowali się Steinböck (kapitan), Heger (obrońca). 
    Zupełnie w innym charakterze to wydarzenie sportowe relacjonowały patriotyczno narodowe „Nowiny”. Już na początku informacji podkreślały: Match budził zainteresowanie publiczności, jak zwykle, gdy stanie do zawodów z klubem krakowskim jakiś niemiecki klub. W notatce niewiele się dowiemy o sportowej stronie meczu, gdyż gazeta potraktowała to spotkanie prawie jak bitwę polsko-niemiecką. Dlatego też triumfalnie donosiła: Wczorajszy match wykazał ogromne niedołęstwo niemieckiego klubu: brak wyćwiczenia, liche podawanie piłki, słabe rzuty, słabych graczów.

Trzeba pamiętać, że po wydarzeniach z 19 października 1902 roku w Bielsku, miasto to zyskało sławę najbardziej Polakożernego grodu w c.k. Austrii. Aby zrozumieć to nastawienie, warto przypomnieć, że wtedy podczas otwarcia Domu Polskiego doszło do pogromu Polaków, a wielu gości z Krakowa było tego światkami. 
   Niemieccy piłkarze z Bielska chociaż na pewno niezadowoleni z wyniku, to jednak nie przyjechali do Krakowa, aby germanizować, tylko grać. Najlepiej o tym świadczy fakt, że zawodnicy, jak i ich 50 wiernych kibiców, zwiedzili również najważniejsze zabytki Krakowa przypominające dawną wielkość Polski.    

   Do rewanżu doszło 19 września w Bielsku. Tym razem „czarno-niebiescy” dobrze odrobili udzieloną im kilka dni wcześniej lekcje i nie tylko, że nie oddali pola, ale zremisowali z krakowiakami 1:1. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz