poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Stadt Theater in Bielitz nr 57.

Modna pani Resiotti,
czyli afera „portkowa” w Bielsku


    Historia zna różne przyczyny blokowania ulic i zgromadzeń publicznych, podczas których policja musiała studzić emocje zebranym. Przyczyną takiego zbiorowego zachowania ludności najczęściej były prześladowania, podwyżki cen lub też nadciągająca zaraźliwa choroba. Zdarzył się jednak w dziejach XX-wiecznej Europy przypadek, że burzliwe zgromadzenia jak kontynent długi i szeroki powodowało pojawienie się nowej... mody.

    W 1911 roku przez prasę przetoczyła się informacja o rewolucji w modzie, jaką zapoczątkowano w Paryżu. Śląska „Silesia” informowała, że pojawiła się nowa moda damska – spódnico-spodnie. Redakcja krytycznie odniosła się do tej nowinki i podkreślała, że wszędzie w Madrycie, Pradze i Budapeszcie została ona źle przyjęta. Madryt przegonił kilka pań w spodniach z ulicy, a w Berlinie modnisie musiały schować się do tramwaju. W Wiedniu doszło do: nadzwyczajnego nieprzyjemnego zamieszania!  Najwyraźniej stolice europejskie nie były przygotowane na tak dużą rewolucję w modzie i obyczajach.

    Także w Bielsku nie obyło się bez sensacji. Kaganek nowości modowych na ulicach miasta niosła artystka teatru miejskiego pani Klara Resiotti, która około godziny 11.00 zjawiła się na ulicy Franciszka Józefa w damskich portkach. Jupe culotte, bowiem tak nazywał się najnowszy krzyk mody damskiej, wywołał niezwykłe poruszenie lokalnej społeczności. „Modnisi” towarzyszyła początkowo koleżanka, która szła z nią w kierunku bielskiej Kasy oszczędności.

    Przeszło dwieście osób szło za śpiewaczką, dowcipkując na temat porteczek. Po chwili powstało całe zbiegowisko ludzi, tak iż ruch na ulicy został przerwany; nadobna wielbicielka „jupe culotte” musiała się schronić do kawiarni, gdzie przebywała przez pół godziny, poczem udała się do hotelu de l’Europe, ale tłum się nie rozchodził. Dopiero policya musiała rozproszyć tłum, gdy ruch na ulicy został zatamowany. Tłum zbierał się na nowo, gdy artystka wsiadła do zamówionego powozu, jadąc do swego domu. Powyższe zdarzenie pokazuje, że teatr był nie tylko nośnikiem kultury, ale również promował najnowszą modę.

Poza dodatkowymi atrakcjami, które podnosiły ciśnienie widzom, teatr zajmował się jednak przede wszystkim dostarczaniem artystycznych wzruszeń. W marcu dawano „Die goldene Ritterszeit” (Złoty wiek rycerskości), „Studentenhochzeit” (Studencki ślub), „Fledermaus” (Nietoperz), „Frühlingserwachen” (Przebudzenie wiosny).

Benefis reżysera Strehna odbył się 6 kwietnia podczas sztuki „Er und Seine Schwester”.
Na koniec sezonu młodzi adepci teatru przygotowali romantyczno-komiczną operetkę pt. „Rip-Rip”. W głównych rolach wystąpiły panny: Olga Huppert, Lotte Schneider, Olga Deutsch, Jolan Polatschek, Nelly Steuer oraz panowie: Laszok, Jungmann, Stürmer, Wachtl, Steuer, Wallice. Do uczestnictwa w przedstawieniu i nagrodzenia wysiłków amatorów zachęcała prasa informując, że muzycznie nad wszystkim czuwa kapelmistrz Vogl. Od razu też postanowiono, że występy amatorów będą dwa – 29 i 30 kwietnia, a bilety na nie można zamawiać pod numerem telefonu 124.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz