czwartek, 2 marca 2023

Morderstwo w hotelu Pocztowym

 Morderstwo w hotelu Pocztowym 



To zdarzyło się w marcu 1913 roku, a informacja o strzałach oddanych w hotelu Pocztowym w Bielsku trafiła na łamy wszystkich lokalnych gazet. 


„Morderstwo spowodowane brakiem wzajemności”, „Morderstwo z powodu nieszczęśliwej miłości”, czy też po prostu „Morderstwo”, to tylko kilka tytułów z gazet, które szczegółowo opisywały miłosne perypetie jednego nieudanego związku. 

Jak donosiła prasa: W niedziele usłyszano w pewnym pokoju hotelu „Zur Post” strzały rewolwerowe. Natychmiast udano się na miejsce, skąd one padły. Ku wielkiemu przerażeniu swemu zauważyli przybiegli broczącą w krwi na progu pokoju Annę Iskierka, pokojówkę tego hotelu. Nieszczęśliwa — jak się później okazało — padła ofiarą zajętego w tym samym hotelu lokaja, niejakiego Adolfa Formeistra, który, nie mogąc doprosić siej wzajemności miłosnej od Iskierkównej, postanowił zgładzić ją z tego świata za pomocą broni palnej



Związek tej pary trwał od dłuższego czasu i był pełen wzlotów i upadków. Pewnego dnia Iskierka znudzona oświadczyła swojemu kochankowi, iż nie będzie dalej ciągnąć tego związku. Zraniony amant nachodził swoją lubą i prosił o zmianę decyzji, ona jednak już zaczęła się spotykać z innymi mężczyznami. W tych okolicznościach odtrącony: Kupił w sklepie Pfistera rewolwer kalibru 7 mm i w sobotę około 13,30 po południu zastawszy ją na korytarzu, poprosił do pokoju. Tu prosił ją jeszcze raz, by z nim nie zrywała. Kiedy jednak ona śmiechem mu odpowiedział, że nie chce o nim słyszeć , wyjął z kieszenie rewolwer i trzema strzałami pozbawił ją życia. Do tego mniej więcej miejsca relacje są podobne. Kiedy „Ślązak” stwierdza, że ofiara zmarła, a morderca został schwytany, „Gwiazdka Cieszyńska” podkreśla, że oprawca bez cienia skruchy nie okazując żadnego żalu oddał się w ręce sprawiedliwości. Natomiast „Dziennik Cieszyński” tak relacjonuje zakończenie tej historii: Kilku strzałami rewolwerowymi (ostatni przeszedł czaszkę) położył on trupem upatrzoną ofiarę. Po dokonaniu „krwawego dzieła" uciekł morderca. Po kilku godzinach zaś pytał się telefonicznie o stan swej ofiary. Kiedy mu zaś doniesiono, iż czuje się ona nieźle, poszedł do żandarmeryi i tam dobrowolnie przyznał się do czynu zbrodniczego. Bardzo szczegółowo o całym tym zajściu, które miało miejsce 2 marca 1913 roku pisała „Silesia”.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz