wtorek, 3 marca 2020

Parafia w Godziszce cz. 36


Rok 1987


11 maja ks. kardynał Macharski udzielił Sakramentu Bierzmowania około 100 osobom. Parafia, tak jak cała Polska żyła Kongresem Eucharystycznym i wizytą Ojca Świętego. Rekolekcje adwentowe przeprowadził ks. Józef Walusiak.

W tym też roku trwały prace przy budowie zakrystii, oraz rozpoczęto gromadzić materiały do budowy kościoła /kaplicy w Kalnej. 
Niestety ze względu na brak źródeł i bardzo ubogą dokumentacje z lat 1988 – 1994 nie udało się rzetelnie opisać wydarzeń dziejących się na terenie parafii. Z tego powodu, autor przytacza tylko fragmentaryczne informacje, które na pewno wymagają dalszego opracowania i sprawdzenia.
20 sierpnia 1988 roku z parafii odchodzi ks. Krzysztof Gardyna, który przechodzi na parafie w Lipnicy Wielkiej. Natomiast na jego miejsce przychodzi ks. Stanisław Wilkołak. W tym też roku zakończono budowę nowej zakrystii.
W 1989 roku odbyła się wizytacja biskupia, którą przeprowadził 23 kwietnia ks. bp Jan Szkodzoń. Z jej akt dowiadujemy się, że w Godziszce w roku poprzednim 60 osób przystąpiło do pierwszej komunii świętej, udzielono 46 chrztów, zawarto 28 małżeństw, a zmarło 25 osób. Parafie zamieszkuje 3 innowierców.
19 sierpnia 1990 roku Ks. Stanisław Wilkołak, tutejszy wikary, zostaje przeniesiony do Wieprza, a na jego miejsce przychodzi ks. Marian Mazurek.

W parafii zostaje zainicjowany zwyczaj odbywania przyjęć weselnych, na których nie podaje się alkoholu.
    W maju 1992 roku święcenia kapłańskie przyjmuję ks. Grzegorz Gruszecki.



W marcu 1994 roku wizytacje parafii przeprowadza ks. bp Janusz Zimniak. W protokole powizytacyjnym czytamy między innymi: „Ożywione życie religijne wiernych zaowocowało wydaniem przez parafię 12 kapłanów.
W 1994 roku z parafii  odchodzi ks. Franciszek Janczy, który przechodzi na placówkę do Jawiszowic. Warto przy tej postaci zatrzymać się na dłuższą chwilę.  Dla większości dorosłych mieszkańców Godziszki, pozostał on barwną postacią. Parafianie wspominają jego kazania, mocne słowa i czasem cięty dowcip. Był powszechnie lubiany, a jego pochylona sylwetka, gdy jechał na motocyklu do punktu katechetycznego lub szkoły była powszechnie rozpoznawalna. Często, duża wada wzroku płatała mu figla, z czego bardzo cieszyła się młodzież szkolna. Jednak największy szacunek zjednywał sobie tym, że był zawsze sobą i chociaż, niektórzy narzekali na jego trudny charakter, to wiedzieli, że zawsze mówił dokładnie to, co myśli… prosto z mostu, to w sytuacjach trudnych bywało nieprzyjemne, ale równocześnie miał on serce na dłoni i nie potrafił nikomu potrzebującemu odmówić. Bóg sprawił,  że dane mi było z nim współpracować przez dobre kilka lat, co uznaje za zaszczyt.

Nie wszyscy jednak wiedzą, że ks. Franciszek przez wiele lat był powiernikiem i duchowym opiekunem działaczy opozycyjnych z lat 80 XX wieku. Najpierw w Nowej Hucie w Mistrzejowicach, a później podziemnej solidarności na Podbeskidziu, działając przy kościele w Białej. – wspomagałem ten ruch swą posługą kapłańską, między innymi spowiadałem związkowców w sali „Bewelan” podczas pamiętnego strajku generalnego w styczniu i lutym 1981 roku. Byłem, można tak to nazwać – wiernym kibicem i sympatykiem, ale faktycznie niezaangażowanym. I tak by pewnie pozostało, gdyby nie władze, które ogłosiły stan wojenny- wspomina ks. Franciszek Janczy. Doznał on wielu upokorzeń i ciągłego nękania od pracowników Służby Bezpieczeństwa, którzy nie mogli znieść jego nieprzejednanej postawy.  Na miejsce ks. Janczego tuż przed odpustem parafialnym przychodzi ks. Andrzej Wolny pochodzący z Siemianowic Śląskich, w tym czasie parafia liczy razem z Kalną 2800 wiernych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz