Jak pokazują statystyki, najczęściej rozmawiamy o polityce i pogodzie. Media zaś straszą nas wojnami, chorobami i anomaliami pogodowymi. Sto lat temu nie było inaczej. Redaktorzy straszyli swoich czytelników deszczem, śniegiem, nietypową wiosną czy też upalnym latem.
Wiele informacji pogodowych rozpoczyna się zdaniem Najstarsi górale nie pamiętają.... Patrząc na te doniesienia z dystansem, trzeba się z tym stwierdzeniem całkowicie zgodzić, chyba, że wcześniej poszerzymy swój czasookres refleksji pogodowych.
W maju 1911 roku Dziennik Cieszyński donosił: Po pięknych, ciepłych i słonecznych pierwszych dwóch tygodniach maja nagle a niespodziewanie nastał czas ulew, burz, gradów. Jakiś złośliwy demon przyrody brutalnie i bezlitośnie zbudził nas ze złotego snu majowego. Onegdaj na bruku bielsko-bialskim zjawił się wśród mroźnych powiewów dawno niewidziany grad i śnieg. Z różnych okolic dochodzą nas wieści o nagle obniżonej temperaturze, ulewnych burzach, gradobiciach i śniegach. W Bystrej i okolicy spadł tak obfity śnieg z gradem, że góry Klimczok i Barania pokryły się zewsząd grubym, gdzieniegdzie metra dochodzącym białym całunem.
Anomalie pogodowe zawsze zaskakują. Ale jedno jest pewne i niezmienne - niezależnie od tego, czy mamy suchy, czy też mokry rok, gdy przychodzą zimni ogrodnicy, jest zawsze mokro i zimno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz